mateuszkolodziejski.com, czyli blog o czym?

Istnieje wiele miejsc, z których można czerpać rzetelną wiedzę na temat marketingu internetowego, a mimo to postanowiłem założyć ten blog. Dlaczego?

Internet jest przeładowany treściami. Jeśli się nie zgadzasz możemy zrobić mały test. Spróbuj wyszukać w Google’u najdziwniejszy poradnik, jaki przychodzi ci do głowy. Może “jak zbudować bombę do kąpieli” albo “jak namalować konia fryzyjskiego”? Założę się, że znajdziesz co najmniej kilka interesujących cię wyników, chociaż ich jakość może być bardzo zróżnicowana. Po co więc tworzyć treści, które już istnieją?

Cóż, wydaje mi się, że każdy temat można podjąć na wiele sposobów. Autorzy mają przecież odmienne doświadczenia, piszą w pewnym odstępie czasu, korzystają z różnych źródeł informacji. O wartości artykułu świadczy też intencja autora – powinien przede wszystkim pisać z myślą o odbiorcy, a nie własnych korzyściach. Tak, moim zdaniem ta zasada dotyczy również B2B.

Uwielbiam artykuły Jakuba Prószyńskiego, Artura Jabłońskiego czy Moniki Czaplickiej, a jednak chciałbym wierzyć, że do ich świetnej roboty jestem w stanie dołożyć swoje trzy grosze. Przede wszystkim dlatego, że nigdy nie pracowałem po stronie agencji, zawsze reprezentowałem klienta. Siłą rzeczy moje doświadczenie tworzenia komunikacji w Internecie są więc nieco inne. Lepsze? Nie. Po prostu pozwalające spojrzeć na podobne wyzwania z odmiennej perspektywy.

Stąd też na blogu znajdziecie artykuły przydatne głównie (choć nie tylko) dla osób pracujących po stronie klienta. Niektóre z nich pozwolą ci skuteczniej przedstawiać swoje digitalowe pomysły przełożonym. Inne ułatwią ci komunikację z agencjami, z którymi współpracuje twoja firma. Będzie o contencie, SEO, social mediach  i transformacji cyfrowejMam nadzieję, że będzie też lekko, ciekawie i inspirująco, a nade wszystko przydatnie.

Co z tego wyjdzie? Zobaczymy. Czuję jednak, że  dla mnie zaczyna się właśnie interesująca podróż po świecie marketingu internetowego, w którą mam nadzieję zabierzesz się i ty.